Forum Oficjalne Forum Aeroklubu Lubelskiego Strona Główna
Piła 2008

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Oficjalne Forum Aeroklubu Lubelskiego Strona Główna -> Przeloty / Zawody
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lechu
SKJ


Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:53, 03 Wrz 2008    Temat postu: Piła 2008

„W czasach gdy nad Piłą jeszcze latały samoloty”

Te słowa piosenki dobrze oddawały pierwsze dni zawodów, było zimno i padał deszcz, i nic nie oderwało się z pilskiego pasa. Po dwóch dniach, pogoda poprawiła się na tyle, że można było wyjść z budynku i zmontować szybowce. Tyle to nas kosztowało energii, że przez następne dni nie lataliśmy a odpoczywaliśmy, delektując się prawdziwa pilska pogodą. Dobrze, że za hangarem była biblioteka to można było się trochę ukulturalnić wieczorem.


„Co to się działo, co się działo”

Pogoda sprawiła nam niezłego psikusa i w końcu nad Piłą zaświeciło słońce. W takiej sytuacji nie ma złudzeń, ciągniemy się na grida. Szału nie ma, podstawa ledwo co dochodzi do 1000 metrów, noszenia słabe, wiatr 37 km/h. Po pierwszych kominach, nie miałem wątpliwości, że to będzie walka o każdy kilometr. Latając nad lotniskiem raz spadłem na 200 metrów i przez godzinę nie mogłem uzyskać wysokości na odejście. Kiedy w końcu mi się to udało wszyscy z mojej klasy już siedzieli w polu, lądując z odejścia, 30km od lotniska. Cel był prosty walczyć z pogodą i póki się da lecieć do przodu. Po trzech godzinach walki poległem przelatując 78 kilometrów!! Siwy dym! Wygrałem konkurencje która oczywiście nie mogła być zaliczona ze względu na to, że nikt nie przeleciał 100 kilometrów. Eh... tyle energii psu w d... Niestety był to pechowy dzień i nikt wieczorem nie miał uśmiechów na twarzy. Trzy uszkodzenia szybowców, jeden bardzo poważny, sprawiły, że dzień skończył się dla większości snem w namiocie o godzinie 22.


Walka o złote kalesony dyrektora

Nie dość, że hole najdroższe w Polsce, zimna woda pod prysznicami, pogody nie ma, to zamiast o medal Mistrzostw Polski będziemy walczyć o pietruszkę. Po wczorajszym uszkodzeniu szybowca MF z klasy standard, wypadł nam 10 zawodnik. W związku z tym zgodnie z regulaminem zawody nie mogą być rozegrane, bo nie było minimalnej liczby zawodników. Szkoda i to wielka... Chyba pierwszy raz w historii doszło do tego, że Mistrzostwa Polski Juniorów się nie rozegrają. Morale pilotów upadają, pojawiają się głosy, żeby opuścić mokrą Piłę i wracać do domu. W końcu jednak duch sportowej rywalizacji i głód ścigania się zwycięża. Jednogłośnie podjęliśmy decyzje, że zostajemy. Na razie ścigamy się w Klubowych Zawodach Szybowcowych a jak zaczną się KZSy w klasie Otwartej zostaniemy pod nich podczepieni. Zostanie jednak prowadzony ranking klasy standard, aby chociaż zwycięzca miał garstkę satysfakcji. W takiej sytuacji za cel przyjąłem sobie wspólne latanie z Michałem Lewczukiem z którym będę startował na Mistrzostwach Świata w Finlandii w przyszłym roku. Okazje mieliśmy już następnego dnia. Pogoda podobna do poprzednich, mleko w powietrzu, nawet jak się pokażą Cu to ledwo co pod nimi nosi. Osiągnięcie pierwszej strefy było nie lada wyczynem, należało podjąć mało taktyczne decyzje o powrocie z wiatrem, aby nie wylądować w polu i kontynuować dalej lot. Większość zawodników nie doleciała do 1 strefy co było dzisiaj kluczowym problemem. Dalszy lot z wiatrem nie stwarzał większych problemów. Wspólny lot przyniósł oczekiwany efekt jako jedyni z IM przecięliśmy linie mety pilskiego lotniska. Winko jako nagroda za wygrana konkurencje wpadło do moich rąk.


Spokój i flegma cechują mistrza

Pogoda bez zmian, niskie podstawy i do tego średnie pokrycie, nie wróża licznych powrotów na lotnisko. Ale w końcu walczymy o złote kalesony, więc nie można odpuszczać. Kolejna konkurencja obszarowa, schemat oblotu podobny do poprzednich. Lot też specjalnie nie różnił się od poprzednich, jakby nie to że 2 obszar zakryła potężna łacha altocumulusa, nie dająca szans na zaliczenie strefy. Zatrzymaliśmy się 10 kilometrów od strefy i czekaliśmy, aż słońce troszeczkę przepali pokrycie i wyskoczy choć jeden kłaczek dający nadzieje podreperowania wysokości w strefie i powrót w rejon gdzie były jeszcze słabe Cu. Czekaliśmy ponad godzinę latając w jednym miejscu, aż zaryzykowaliśmy i pomału z prędkością największego zasięgu osiągnęliśmy obszar, podkręcając nieznacznie pod kłaczkiem. Dokrętka pod podstawę w miejscu poprzednich kominów i lot w stronę słońca. Niestety na nasłonecznione pola przylecieliśmy na wysokości 300metrów i mimo że coś rzucało nie udało się nic wycentrować. Zakończyliśmy męczący lot w ściernisku, przelatując 82 kilometry. Godzinny lot pod sama podstawą na termice tak zmęczył mój pęcherz, że byłem zmuszony pierwszy raz od dłuższego czasu na zrobienie siku. Oczywiście kompletnie nie byłem na to przygotowany, zacząłem szukać gruszki i ku mojemu zdziwieniu jej nie było, butelki po wodzie też nie miałem, Zbawienne okazało się okienko, robiąc cyrkowe wygibasy i dzięki swojej posturze udało mi się tą czynność zakończyć pełnym sukcesem.


Prosty łokieć

Nareszcie pogoda dająca szanse ukończenia konkurencji. Na niebie wysypały się Cu jak grzyby po deszczu i mimo ciemniejącego nieba na zachodzie konkurencja odbyła się w dobrej pogodzie. Lot przebiegał bez większych kłopotów, tylko jedno sparterowanie w rejonie gorszej pogody sprawiło, że wynik był delikatnie gorszy od spodziewanego. Kolejny wspólny przelot kolejny dobry wynik.

Krótkie i długie

Przyjechały długale i mamy pokazać jak latają kozacy na krótkich skrzydłach. I tak też zrobiłem. Niestety razem z nimi przyszła nad Piłe typowa pogoda. Niebo zaczęło zakrywać coraz ciemniejsza warstwa chmur, Cu zaczęły się rozlewać i dawać opad. Przeskoki do chmur, których ledwo co widać na horyzoncie, nie należały do łatwych a każda pochopnie podjęta decyzja mogła zakończyć się lądowaniem w terenie przygodnym. Nie ma co dużo pisać... walka dzisiaj nie polegała na ściganiu się a na walce z pogodą. Po raz kolejny dużo pracy w powietrzu nic nie dało. Satysfakcją jednak jest to, że jako jedyny przekroczyłem barierę stu kilometrów, przelatując 143 kilometry co było o 50 kilometrów lepszym wynikiem od drugiego w tabeli zawodnika.

Awaria

Tak można określić to co się działo podczas tego przelotu . Pogoda najlepsza podczas całych zawodów, prognozy na cały dzień znakomite. Termika ma być do 18 i z biegiem dnia ma się usilać a podstawy podnosić. Krótka analiza przed startem skłania do tego, żeby wyczekiwać i odchodzić w szczycie termiki około godziny 14. Trasa krótka więc nie ma zagrożenia, że skończy się pogoda. Oj jakże można się pomylić.... Odeszliśmy razem z IM niecałą godzinę po wszystkich! Wtedy kiedy już nie mieliśmy złudzeń, że się poprawi. Lecieliśmy pod pojedynczymi chmurami, kiedy jeszcze 30 minut temu było ich pełno do tego trafiliśmy w totalna nie fazę. Cu które powinny dawać 3 metry ledwo co targały. Dwa razy musieliśmy się ratować lecąc za punkt z wiatrem, do tego chmury nie układały się po kresce i musieliśmy robić piękne zygzaki. Po lądowaniu wyciągnęliśmy stosowne wnioski i przełknęliśmy gorycz porażki. Dobrze, że takie doświadczenie zdobywamy teraz a nie na Mistrzostwach Świata.


Miły akcent na koniec zawodów

Ostatnia konkurencja została rozegrana podczas przewidzianego dnia rezerwowego to jest 31 sierpnia. Prognozy zapowiadają termikę bezchmurną. Trasa 200 kilometrów. Przypomniała mi się ostatnia bezchmurna w Częstochowie... Założenia zrobiłem podobne, nie zwlekać z odejściem ,jak nadarzy się okazja dobrego startu to po prostu lecieć. Plus był tylko taki w porównaniu do Częstochowy, że tym razem leciałem w parze z IM. Były chwile szybszego lotu i chwile wygrzebywania się z parteru. Na szczęście te lepsze momenty wykorzystaliśmy lepiej od innych a z tych gorszych się szybciej wybroniliśmy. Przyniosło to nam pierwsze dla Michała i drugie dla mnie miejsce w konkurencji. Chociaż takim miłym akcentem dla nas zakończyliśmy te ciężkie i długie zawody.


Po pięciu konkurencjach rozegranych w klasie standard uplasowałem się najwyżej z juniorów, zajmując pierwsze miejsce a tym samy wygrywając złote kalesony dyrektora. Niedosyt jest... W Krajowych Zawodach Szybowcowych w Klasie Otwartej uplasowałem się na 4 pozycji.
Koniec zawodniczego sezonu w tym roku, należy teraz wyciągnąć wnioski z tegorocznych startów i myśleć o przyszłorocznych zawodach , koncentrując się głównie na Mistrzostwach Świata Juniorów w Finlandii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
demoskinos2005
Pilot


Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 19:46, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Totalnie odjechany Text:) Lechu a może ty minąłeś się z powołaniem zamiast an budowę maszyn trzeba było wybrać się na "żurnalistę(fonetycznie hehehe)"

"na zawodach w Pile byłeś
konkurencje rozwaliłeś
0.7 oba......
........ ......... .."{MADE by demoskinos2005}
EHHEHEh!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Oficjalne Forum Aeroklubu Lubelskiego Strona Główna -> Przeloty / Zawody Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy